Strona główna | Aktualności | Piłka ręczna plażowa w Kenii. Specjalnie dla nas opowiada – Titus Wanson

Piłka ręczna plażowa w Kenii. Specjalnie dla nas opowiada – Titus Wanson

własnoręcznie skonstruowane piłki i dla porównania dwie profesjonalne po bokach w kolorze niebieskim i jedna czerwona

Często nie dostrzegamy jak bardzo dobre warunki do dalszego rozwoju ma piłka ręczna plażowa w Polsce. Mistrzostwa kraju we wszystkich kategoriach wiekowych, imprezy takie jak PGNiG Summer Superliga, Kids Campy, program „zRęcznie kręcimy na piasku”, wsparcie Ministerstwa Sportu, piękne boiska, dobra dostępność sprzętu, zainteresowanie mediów i wiele więcej to dla nas codzienność. Są jednak miejsca na świecie, gdzie sama piłka do plażówki to już jest coś.

Mieliśmy okazję porozmawiać z Titusem Wansonem z dalekiej Kenii. Ten człowiek na co dzień mieszkający w Mombasie (drugie co do wielkości miasto tego kraju) ma pod swoją opieką ponad setkę dzieci chętnych do trenowania piłki ręcznej plażowej. Jego działalność wykracza poza zwykły aspekt sportowy. Głównym celem moich podopiecznych, z których ponad połowę stanowią dziewczynki, jest uniknięcie niektórych chorób najmłodszych z tego afrykańskiego narodu, zażywania narkotyków, czy przestępczości. Z tego powodu organizuję altruistycznie i bez żadnej pomocy finansowej pięć razy w tygodniu treningi, by dzieciaki uniknęły fatalnego losu. – opowiada Titus.

Co więcej zadanie jest o tyle trudne, że nie ma do dyspozycji zbyt wiele profesjonalnego sprzętu nie mówiąc o boisku z prawdziwego zdarzenia. Plaża jest trochę daleko, więc chodzimy tam tylko dwa razy w tygodniu. W inne dni trenujemy na podwórku szkolnym, gdzie nawierzchnią jest trawa, chociaż celem sportowym jest nauka gry w piłkę ręczną plażową (halą sportową niestety nie dysponują). Niestety do plaży mamy 20 kilometrów, a często brak jest odpowiedniego transportu lub decydują czynniki ekonomiczne. Jednorazowy przewóz dziecka to koszt rzędu 3 dolarów od osoby, co dla nas jest bardzo drogie. Czasami wybieramy po kilka osób i jedziemy na plażę potrenować.

Jak dowiedzieliśmy się od naszego rozmówcy są dzieci, które żeby przyjść na trening najpierw muszą pokonać od 5 do 10 kilometrów w jedną stronę ! Nasz projekt stara się dotrzeć z piłką ręczną plażową do jak największej grupy dzieciaków. Szkoły w Kenii są obecnie zamknięte, więc w taki sposób staramy się zapewnić im codzienne zajęcie i trochę frajdy. Co więcej spora część dzieci je tylko raz dziennie. Nasz projekt umożliwia danie posiłku tym którzy przychodzą na trening. Czasem sam z własnej kieszeni kupuję jedzenie dzieciom, bo przychodzą głodne na zajęcia. Na tę ponad setkę dzieciaków jest nas tylko czterech trenerów. Wcześniej było więcej, ale teraz w Kenii jest poważny kryzys gospodarczy i wielu już nie przychodzi na treningi – kończy swoją opowieść Titus Wanson.

Mimo wielkich przeciwności losu nie brakuje na świecie takich pasjonatów jak Titus. Działania jego oraz pozostałych trenerów zasługują na wielkie słowa uznania. W tej poruszającej opowieści piękne jest to, że jak się czegoś bardzo chce to nie ma rzeczy niemożliwych, a sport to doskonałe zajęcie dla młodych, które oprócz frajdy, daje możliwość poznawania nowych ludzi, dzielenia się wspólną pasją, kształtowania charakteru i na pewno daje nadzieję na lepsze jutro.